Matrix 4: Zmartwychwstania – Recenzja

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Matrix, który zadebiutował w 1999 roku, był zdecydowanie czymś wyjątkowym i kinowym doświadczeniem z surrealistycznymi sekwencjami akcji w stylu sci-fi i wątkami filozoficznymi. Wachowscy (wcześniej Andy i Larry Wachowscy) wyreżyserowali film, w którym wystąpili Keanu Reeves, Carrie-Ann Moss, Laurence Fishburne i Hugo Weaving. Fabuła podążała za programistą komputerowym Thomasem Andersonem, który używał hakerskiego pseudonimu „Neo”, jak odkrył, że jego rzeczywistość, Matrix, była symulacją, i jak został uwikłany w bunt przeciwko maszynom, które prowadzą program Matrix. Wachowscy twórcy wykorzystali estetykę akcji z końca lat 90. i użycie najnowocześniejszych efektów wizualnych, aby stworzyć żywą dystopijną przyszłość pełną akcji i tajemnic w swoim przebojowym filmie Matrix. Neo poprowadził widzów w ujmującym poszukiwaniu znaczenia i zrozumienia.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Matrix stał się ikoną kultury na kilka kolejnych lat, a dwa sequele zostały szybko wprowadzone do produkcji. The Matrix Reloaded i The Matrix Revolutions zostały wydane w 2003 roku. Oba sequele były ambitnymi produkcjami, które opierały się na założeniach poprzedniego filmu i opowiadały o wiele większą historię. Wachowscy skupili się mocno na ponurej przyszłości i epickiej wojnie między ludźmi a maszynami w obu sequelach, tworząc potężny blockbuster kończący sagę, która zaczęła się od prostego pytania o zrozumienie tożsamości. Krytycy i kinomani uznali sequele za wadliwe, ale wciąż bezsprzecznie ekscytujące. Teraz, prawie osiemnaście lat po zakończeniu Matrix Revolutions, Warner Bros. Studios i filmowiec Lana Wachowski ponownie schodzą w dół sci-fi „króliczej nory” dla ich nadchodzącej czwartej pozycji w tej serii, Matrix Zmartwychwstania. Czy ten wyczekiwany sequel jest wart ponownego rozpoczęcia serii, czy też całkowicie mija się z celem ta zbędna kolejna odsłona?

Fabuła

Thomas Anderson (Keanu Reeves), projektant gier komputerowych, który pracuje w San Francisco, jest znany ze stworzenia uznanej przez krytyków gry wideo „The Matrix” i jej dwóch kontynuacji, które przenoszą graczy do surrealistycznego, zaginającego umysł innego świata. Pracuje również z terapeutą (Neil Patrick Harris), aby uchwycić pewne niespodziewane przebłyski wspomnień, których nie potrafi w pełni wyjaśnić. Wspomnienia te wcześniej pobudzały nieudane próby nadludzkich wyczynów, ale teraz powodują u niego okresy smutku i zmartwień. Spotkania w kawiarni z Tiffany (Carrie-Anne Moss), kobietą, z którą czuje osobliwą więź, ale której nie potrafi do końca wyjaśnić, jeszcze bardziej wydobywają na powierzchnię te dziwaczne wspomnienia.

Thomas, który czuje się tak, jakby tracił kontrolę nad rzeczywistością, staje w obliczu przerażającej sytuacji psychicznej, kiedy seria wydarzeń zaczyna się rozwijać, w tym jego spotkanie z człowiekiem, który przedstawia się jako Morfeusz (Yahya Abdul-Mateen II), który oferuje człowiekowi szansę ucieczki z mechanicznego uścisku symulowanej rzeczywistości i odzyskania tego, co postrzega jako „prawdziwy świat”. Thomas postanawia ścigać Morfeusza w poszukiwaniu prawdy. Wkrótce dołącza do niego Bugs (Jessica Henwick), wojownik z planety Io, który chce wskrzesić Thomasa jako Neo, bohatera, który został przepowiedziany, aby powstrzymać nowe zagrożenie dla Matrixa.

Seria Matrix ma już 23 lata!

Podobnie jak w przypadku tego, o czym wspomniałem we wstępnym akapicie, nie da się zaprzeczyć, że trylogia Matrixa wywarła znaczący wpływ na kinowy świat filmu, niezależnie od tego, czy się ją lubiło, czy nie. Wielkie koncepcje, filozoficzne konotacje oraz kwestie tożsamości i wyboru są zawarte w kinowym doświadczeniu dużego projektu sci-fi z gatunku action blockbuster. Z większym naciskiem na scenariusze akcji, pierwszy film (przynajmniej dla mnie) ma wyraźny klimat późnych lat 90-tych, podczas gdy ostatnie sequele skupiają się bardziej na wielkim zakresie i skali walki ludzkości z robotami. Nadal uwielbiam serię Matrix, przy czym pierwszy film zapewnia najwspanialszą ogólną przyjemność z oglądania od początku do końca, pomimo całej swojej pretensjonalności i patrzenia wstecz.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Ponadto, mimo że dostanę wiele krytyki za to, że to powiem, podobały mi się dwa sequele Matrixa, Reloaded i Revolutions. Rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie ich nie lubili, ale uważam, że te dwa filmy zrobiły to, co miały zrobić – rozszerzyły pierwszy obraz i położyły fundamenty pod epicką przygodę sci-fi. Pokochałem oba sequele za to, czym były, pomimo tego, że były trochę niezdarne, a efekty wizualne CGI były dokładnie takie, jakie film chciał, aby były (np. cała walka „Smitha” w Reloaded). W Reloaded rozbudowana sekwencja walki trwała około dwudziestu minut. W Revolutions cała inwazja na Zion była równie brutalna i porywająca do oglądania.

Dodatkowo, nawet jeśli nie poświęca się jej tyle uwagi co oryginalnej trylogii, lubię The Animatrix, które były fantastycznymi krótkimi animowanymi filmami o różnych nastrojach i stylach. Moimi ulubionymi były dwuczęściowy odcinek „Second Renaissance” oraz „Final Fight of the Osiris”. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że trylogia The Matrix była i nadal jest fantastyczną rozrywką eskapistyczną (na dobre i na złe); z powodzeniem ujmuje znaczące koncepcje filozoficzne w otoczeniu sci-fi, jednocześnie generując intensywną akcję filmową. Chociaż nie jest to trylogia bez wad, pozostawiła po sobie trwałe wrażenie w historii kina.

Informacje przedpremierowe

To prowadzi nas do tematu Matrix Zmartwychwstania, przygodowego filmu akcji science-fiction z 2021 roku i czwartej części serii Matrix. Franczyza Matrixa nieuchronnie zostałaby wznowiona w pewnym momencie, jak wskazałem w moim akapicie otwierającym, była to po prostu kwestia tego, kiedy i kto to zrobi, biorąc pod uwagę poziom popularności, jaki osiągnęła seria. Na przykład zakończenie Revolutions pozostawiało sporo miejsca na powrót i zbadanie, co dzieje się później (tj. co stało się z Neo?). Gdy lata mijały jeden po drugim, zaczęła się swoista „gra na przeczekanie”, o której niewiele się mówi.

O chęci przywrócenia serii The Matrix przez Warner Bros dowiedziałem się dopiero kilka lat temu, gdy wspomniano, że Wachowscy (a przynajmniej jeden z nich) powrócą, by wyreżyserować projekt. Następnie podano do publicznej wiadomości, że Keanu Reeves i Carrie-Ann Moss powtórzą swoje role jako główne postacie z The Matrix w tym kolejnym filmie. To wzbudziło we mnie również wiele emocji. Wkrótce opublikowano zwiastuny filmu i jak wiele innych, przyciągnęły one moją uwagę. Wróciłem i obejrzałem ponownie każdy z poprzednich filmów z serii Matrix. Oczywiście, miałem kilka zastrzeżeń, ale Matrix Zmartwychwstania był bezsprzecznie jednym z moich „najbardziej oczekiwanych filmów” w 2021 roku i ja, jako jeden, byłem zainteresowany zobaczeniem, dokąd zmierza ta czwarta część.

Premiera

Matrix Zmartwychwstania był ostatnim filmem 2021 roku od Warner Bros., który miał być jednocześnie wypuszczony w kinach i na HBO Max, i jako taki planowałem obejrzeć go w okresie świątecznym. Data premiery filmu została wyznaczona na 22 grudnia 2021 roku. Ze względu na mój napięty grafik świąteczny, zdecydowałem się nie oglądać filmu w kinie i zamiast tego wybrałem oglądanie go na HBO Max w zaciszu własnego domu. Matrix Zmartwychwstania był jedną z recenzji filmowych, która została odłożona na jakiś czas ze względu na mój harmonogram pracy, który miał nieco większe znaczenie niż zwykle.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

W końcu miałem trochę wolnego czasu, by porozmawiać o tym wyczekiwanym filmie. Co więc o nim sądzę? To frustrujące, żeby być pewnym. Matrix Zmartwychwstania zmaga się z własną estetyką sci-fi; brakuje mu polotu i wykonania w prawie każdym aspekcie, co prowadzi do niechlujnego i fragmentarycznego sequela. Dzieje się tak pomimo kilku dobrych/ciekawych pomysłów i tematów, jak również mocnego powrotu Reevesa. Ten czwarty film Matrixa ma duży potencjał, ale Matrix 4: Zmartwychwstania po prostu marnuje go z brakiem i rozczarowującym epizodem. W zasadzie jest to królicza nora, do której naprawdę nie chce się wchodzić.

Reżyser

Jak już wcześniej ustalono, Lana Wachowski, jedna połowa reżyserskiego duetu odpowiedzialnego za trylogię Matrix, była również reżyserem i siłą twórczą innych filmów, takich jak Speed Racer, Jupiter Ascending i Cloud Atlas. Lana wydaje się naturalną kandydatką do pomocy przy tworzeniu czwartej odsłony serii The Matrix, biorąc pod uwagę jej doświadczenie i rolę w całej produkcji tego specyficznego gatunku akcji sci-fi. Ma pod tym względem „mieszane odczucia”, gdyż pewne rzeczy nie do końca funkcjonują (o czym więcej poniżej), a inne tak (o czym więcej poniżej). Do pozytywów należy zaliczyć poczucie ciągłości, jakie ma ktoś, kto zna materiał źródłowy, gdy łączy Rewolucje ze Zmartwychwstaniami, a Wachowski służy jako doskonały przykład do rozwinięcia i przekazania kolejnego etapu podróży Neo.

Robienie filmu o Neo i tym, co stało się z nim po Rewolucjach jest czymś, za co mogę absolutnie pochwalić Wachowskiego, gdy podchodził do i rozwijał Matrix 4: Zmartwychwstania. Jest kilka miejsc, w których logika i opowiadanie historii stają się nieco zagmatwane, ale ogólnie rzecz biorąc, myślę, że Wachowski wykonuje dobrą robotę, wprowadzając Neo oczami jego persony Thomasa Andersona-the-Matrix; błyskając przebłyskami przeszłości, które są niemożliwe do wyjaśnienia, które działają jako „nostalgiczne dogonienie” dla nas (widzów) w pewnym odświeżeniu poprzednich filmów Matrix. Po zakończeniu pierwszego aktu, Wachowski od razu przechodzi do próby ponownego zdefiniowania serii Matrix, włączając zarówno świeże koncepcje, jak i uświęcone tradycją pomysły. Jak wspomniałem, rezultaty są nieco niespójne, ale są pewne elementy, które naprawdę działają.

Na czym skupia się reżyser?

To, w czym Wachowski przoduje, moim zdaniem, to utrzymywanie skupienia na Neo, głównym bohaterze filmu, i jego wysiłkach, by odnaleźć lub uratować Trinity z objęć maszyn. Uważam, że Matrix 4: Zmartwychwstania kładzie znacznie większy nacisk na ten pomysł, co jest dobrą rzeczą, ponieważ utrzymuje historię (relatywnie rzecz biorąc) ugruntowaną w ludzkiej więzi w dystopijnym krajobrazie sci-fi. Pomimo wszystkich niuansów sci-fi, to było „bijące serce” franczyzy od samego początku. Dodatkowo, podoba mi się, jak Wachowski wprowadza nową postać (Bugs) jako protagonistę, który jest nieco drugorzędny w stosunku do Neo i Trinity (więcej o tym poniżej); moim zdaniem jest to pozytywna i być może najwspanialsza rzecz, która wyszła z Matrix 4: Zmartwychwstania. Ponadto, istnieje kilka callbacków i aluzji do poprzednich wpisów, które znajdują swoją drogę do Matrix 4: Zmartwychwstania. Choć meta jest zbyt wiele, to te kilka przypadków przypadło mi do gustu.

Oprawa wizualna, sceneria, kostiumy

Prezentacja „Matrix 4: Zmartwychwstania” jest pod pewnymi względami zarówno dobra, jak i słaba, czego można by się spodziewać po dużym projekcie kinowym. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że obraz ma przyzwoitą jakość wizualną i mnóstwo „wielkości”, aby nadać mu satysfakcjonujący ogólny wygląd estetyczny. Krajobraz miejski w wirtualnym świecie Matrixa nadal wygląda tak samo, ale ma bardziej zaktualizowany, „zmodernizowany” wygląd, który przemawia do współczesnych krajobrazów miejskich. Zestawienie ciemnej, opuszczonej dystopijnej przyszłości „prawdziwego świata” poza Matrixem służy jako kontrast tonalny, który (podobnie jak w poprzednich filmach Matrixa) jest pięknie uchwycony.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

W rezultacie uważam, że zespół produkcyjny filmu – w skład którego wchodzą Hugh Bateup i Peter Walpole za scenografię, Lisa Brennan i Barbara Munch za scenografię, Tom Davies i Lindsay Pugh za kostiumy, jak również cały zespół działu reżyserii – wykonał dobrą pracę w swoich dziedzinach, aby stworzyć wizualnie atrakcyjne tło dla Resurrection. Nawet zdjęcia do filmu, wykonane przez Daniele Massaccesi i Johna Tolla, są w miarę kompetentne; tworzą kilka eleganckich, pełnych rozmachu momentów z klasycznym urokiem Matrixa. Wreszcie, ścieżka dźwiękowa filmu, która została napisana przez Johnny’ego Klimka i Toma Tykwera, jest bezsprzecznie „odpowiednia” dla Zmartwychwstań i wspiera wiele napędzanych akcją dramatów i/lub momentów opartych na postaciach. Mimo to, nie uważam, że ścieżka dźwiękowa filmu jest tak potężna czy niezapomniana jak muzyka Dona Davisa do trylogii Matrix.

Nie obyło się bez błędów…

Matrix 4: Zmartwychwstania nie jest jednak tym, za co się go uważa. W rzeczywistości, pomimo całego przedpremierowego podniecenia i oczekiwań, sam film cierpi z powodu oczywistych wad, które ostatecznie sprawiają, że produkcja wypada blado. Co się stało? Obsługa i kształt fabuły to prawdopodobnie miejsce, w którym film potyka się najbardziej, ponieważ historia Zmartwychwstania jest prawdopodobnie najsłabsza w całej trylogii. Dlaczego? Cóż, fabuła Matrix 4: Zmartwychwstania jest słaba, jeśli mam być szczery. Nie chodzi o to, że brakuje w niej mocnych konceptów, ale opowieść jest po prostu taka… skomplikowana i brakuje jej wyraźnych ram.

Scenariusz

Scenariusz napisany przez Wachowskich, Davida Mitchella i Aleksandara Hemona wydaje się być wszędzie, a ekipa wymyśla wiele nowych koncepcji, które mają wzbudzić w widzach ciekawość powrotu do uniwersum Matrixa. Matrix Zmartwychwstania, jednak prezentuje bardzo chaotyczny i chaotyczny obraz, który czuje się oderwany od początku, z pisaniem potykając się przez kilka scen, które nie naprawdę działają dobrze. Jest tu główna linia fabularna, jest też zdrowa dawka koncepcji i pomysłów science fiction, ale żadna z nich nie łączy się na tyle dobrze, by zapewnić ekscytującą akcję science fiction czy nawet zapadającą w pamięć historię. Fabuła Matrix 4: Zmartwychwstania nie spełnia wymogów dobrej narracji, czyli czegoś, co jest niezbędne dla dobrego opowiadania.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Opowieść jest zaledwie przelotna, ale staje się znacznie gorsza, gdy jest przeciążona bezsensownymi wątkami pobocznymi i szczegółami budowania świata, które służą jedynie do komplikowania głównego wątku. W rezultacie Matrix 4: Zmartwychwstania jest rozdęty bezsensownymi szczegółami i pobocznymi fabułami, które nie spełniają swojej roli i przyćmiewają główny wątek filmu. Dodatkowo, praktycznie każdy inny aspekt filmu po prostu krzyczy przeciętnością i nigdy tak naprawdę się nie rozkręca; czuje się jak fan-service’owy epilog do trylogii, która tak naprawdę nigdy nie zasługiwała na kontynuację w pierwszej kolejności.

Zbyt dużo aluzji

Obfitość (i mam na myśli mnóstwo) meta materiałów zawartych w Matrix 4: Zmartwychwstania to kolejna poważna wada filmu. Dlaczego tak mówię? Bo samoświadomość meta aluzji do Matrix Zmartwychwstania, jest niesamowita i graniczy z byciem wręcz irytującą. Tak, rozumiemy. Scenariusz Matrix 4: Zmartwychwstania wplata te pomysły przez znaczną część pierwszego aktu (i kilka innych miejsc w pozostałej części filmu), ale ilość meta aluzji i informacji wyraźnie nadużywa swojego powitania i zamienia się w „przewracający oczami” jęk. Wszyscy możemy się zgodzić, że w Matrix 4: Zmartwychwstania jest zdecydowanie za dużo meta aluzji. Podczas gdy niektóre „meta” są dopuszczalne w filmie, mogą być zabawne w samoświadomym sektorze jego absurdalnej natury i/lub przesłanek.

Akcja

Poza tym, twierdziłbym, że akcja filmu jest słaba i staje się słabym punktem. Matrix jest znany ze swoich stylowych (i czasami dobrze wyreżyserowanych) sekwencji walki, które mają swój własny unikalny swagger i wyraźne uczucie w całym, produkując kilka pamiętnych momentów w swojej estetyce i dramatycznych scen akcji. Sekwencje te mogą obejmować walki kung-fu, pościgi samochodowe lub walki wypełnione wizualizacją CG. Z drugiej strony, Matrix 4: Zmartwychwstania czuje się jak krok wstecz od reszty serii i, jeśli mam być naprawdę szczery, nie spełnia oczekiwań wielu fanów gry Matrix. Istnieje kilka z tych rozpoznawalnych walk i scen akcji w całym filmie, ale wszystkie są wyciszone i po prostu pasywne.

Z tym czwartym filmem trylogii Matrixa, można by sobie wyobrazić, że Wachowski i jej ekipa będą chcieli dążyć do naśladowania, a może przebijać liczne momenty zorientowane na akcję. Pomimo tego, prezentacja Matrix 4: Zmartwychwstania jest tylko przeciętna; nic tak naprawdę nie wyskakuje ani nie zapada w pamięć jak niektóre sceny walki czy akcji we wcześniejszych filmach. Jest to, moim zdaniem, dość rozczarowujące, zwłaszcza w świetle faktu, że dwa pierwsze filmy z serii Matrix zostały wydane około dwóch dekad temu, a kinematografia i ogólna „magia filmowa” niewątpliwie poszły od tego czasu do przodu. W rezultacie urozmaicone sceny akcji Matrix 4: Zmartwychwstania są nieco zapomniane i „meh”.

Grafika

Nawet grafika filmu wypada nieco płasko. Owszem, jest tu sporo blockbusterowego rozmachu, dzięki któremu film porusza się i jest bezbłędny w swoim CGI brilliance, jak zauważyłem powyżej, ale wiele z nich nie wydaje się tak naprawdę wspaniałych. Zgadzam się, że niektóre sceny wykorzystujące komputerowo generowane efekty wizualne są raczej fantastyczne, szczególnie te, które przedstawiają mroczną dystopijną przyszłość poza uniwersum Matrixa i inne jego części. Chociaż można by sobie wyobrazić, że nowy film o Matriksie będzie dążył do przesunięcia granic filmowych efektów wizualnych, większość rzeczy nie osiąga tego w rzeczywistości. W rezultacie zaprezentowany materiał jest adekwatny w godnym szacunku sensie, ale brakuje mu polotu, płynności i „oszałamiających” cech, których można by się spodziewać po najnowszej odsłonie tej franczyzy sci-fi.

Zakończenie

W ten sposób dochodzimy do kulminacyjnego punktu i zakończenia filmu, które uważam za gorzkie i niemal rozczarowujące. Zmartwychwstania kończą się w lekko konsternującym tonie z powodu tego, jak pośpiesznie i niewłaściwie wydaje się być prowadzony proces tworzenia storyboardu. Owszem, jest wyraźna konkluzja, ale Wachowski i pozostali twórcy najwyraźniej zmagali się z tym, jak zawinąć fabułę Matrix 4: Zmartwychwstania, tworząc chaotyczną konkluzję, która pozostawia widzom uczucie niedosytu do czasu, gdy pojawią się napisy końcowe. Film ma wiele fajnych koncepcji, ale wiele z nich nie do końca się sprawdza. Na przykład, setup na początku filmu nigdy tak naprawdę nie ma dokładnej zapłaty w rozdzielczości wniosku. W rezultacie, zakończenie pozostawia wiele pomysłów otwartych na interpretację i daje wrażenie, że może istnieć głębsza narracja w pracy, o której nigdy się nie dowiemy. I to jest niefortunne.

Obsada

Matrix 4: Zmartwychwstania ma przeciętnie silną obsadę, z kilkoma znanymi aktorami zaangażowanymi w ten film akcji science-fiction. Postacie w filmie, podobnie jak we wcześniejszych filmach o Matrixie, są tylko zarysowane i mają jednowymiarową jakość; służą głównie jako postacie drugoplanowe lub jako urządzenia narracyjne. Jednak aktorska sprawność Keanu Reevesa i Carrie-Anne Moss, którzy grali Neo i Trinity, współgłówne miłosne zainteresowania Thomasa Andersona w oryginalnym filmie z 1999 roku, pozostaje równie potężna jak wtedy. Reeves, który jest znany ze swojej pracy w serii John Wick, a także Speed i Point Break, powraca do franczyzy w Resurrection i wykonuje fantastyczną pracę, grając ikoniczną postać pana Andersona / Neo, która miała zostać zapamiętana jako jedna z jego najbardziej pamiętnych ról postaci w karierze.

Reeves nadal jest doskonały w portretowaniu Neo, sprzedając rolę w taki sam sposób, jak dwadzieścia lat temu, pomimo faktu, że postarzał się w ciągu tych dwudziestu kilku lat. Nigdy nie przesadza ze swoimi słowami i podziela opinię, że jego portret Neo jest jednym z głównych punktów ciężkości filmu. Podobnie jest z Moss, która znana jest z występów w Fido, Memento i Jessice Jones. Z łatwością powraca do swojej postaci z Matrixa i stwierdza, że jej powrót jako Trinity jest całkiem udany.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Podobnie jak w przypadku Reevesa, Moss nigdy nie przesadza ani nie gra nadmiernie roli Trinity w Matrix 4: Zmartwychwstania, gdzie jej postać jest teraz bardziej centralna dla fabuły niż kiedykolwiek wcześniej. Matrix 4: Zmartwychwstania naprawdę wykorzystuje ekranową chemię między Reevesem i Mossem sprzed lat, wykorzystując związek między ich postaciami Neo i Trinity jako główny element fabuły filmu. Jednym z głównych pozytywów filmu, moim zdaniem, jest to, że jest to motywacja narracji (jak wspomniałem powyżej). Dlatego Reeves i Moss powtarzający swoje role jako Neo i Trinity są zabawni, znakomici i zdrowi dla ciągłości Matrixa, niezależnie od tego, co sądzisz o Zmartwychwstaniach.

Nowi członkowie obsady

Kilku nowych członków obsady dołączyło do franczyzy The Matrix dla Matrix Zmartwychwstania; niektórzy z nich grają znane postacie z serii, dając nam (widzowi) świeże spojrzenie na nie. Tym, który ostatecznie się udaje, jest może portret Jonathana Groffa w roli Smitha, partnera biznesowego Thomasa i arcywroga Neo. Groff to znakomity aktor, który najbardziej znany jest z ról w filmach Frozen, Glee i Hamilton. Jego dialogi w mowie i linie dostaw odzwierciedlają to w całej jego karierze. Jego udział w Zmartwychwstaniach jest tak mile widziany i dokładnie odwzorowuje wyniosłe/przemądrzałe linie, które Hugo Weaving wygłosił w roli Smitha w pierwszych trzech filmach Matrixa. Tak, wszystko jest trochę hammy, ale to wciąż działa.

Neil Patrick Harris

Podobnie, aktor Neil Patrick Harris daje humorystyczny portret jako The Analyst, terapeuta Thomasa i nowy „Architekt” Matrixa. Podobnie jak Groff, który jest znany ze swoich ról w How I Met Your Mother, Gone Girl i Starship Troopers, Harris dobrze nadaje się do roli The Analyst w filmie. Oglądanie Harrisa jest zabawne za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie, ze względu na jego planowaną i smarkatą swawolę. Groff i Harris tworzą razem chamskie występy, ale sposób, w jaki przedstawiony jest Resurrection sprawia, że działa to całkiem skutecznie.

Jada-Pinkett Smith

Poza Reevesem i Moss, jedynym innym oryginalnym talentem aktorskim, który powraca jest Jada-Pinkett Smith, która powtarza swoją rolę Niobe z The Matrix: Reloaded i Revolutions. Zawsze lubiłem Pinkett Smith w roli Niobe w dwóch sequelach Matrixa; jest ona najbardziej znana ze swojej pracy w Scream 2, Collateral i The Nutty Professor. Widząc jej powrót, by zagrać Niobe w trzeciej odsłonie Matrixa, byłem naprawdę zachwycony. Jej rozwój postaci był również dość intrygujący i wciągający; została nowym generałem ludzkiego bastionu przeciwko robotom, znacznie starszym i mądrzejszym niż wcześniej. Mimo że chciałem, aby miała większą rolę w Zmartwychwstaniach, podobał mi się sposób, w jaki film został przedstawiony na końcu.

Yahya Abdul-Mateen II

Niestety, aktor Yahya Abdul-Mateen II, który portretuje legendarną postać Matrixa – Morfeusza, jest jednym z tych, którzy z ról drugoplanowych nie korzystają. Abdul-Mateen II, który jest znany z pracy w Aquamanie, Candymanie i The Greatest Showman, jest utalentowanym aktorem i daje przechodni występ w Matrix 4: Zmartwychwstania. Jednak scenariusz filmu nie radzi sobie z jego interpretacją Morfeusza, w tym z tym, dlaczego ma on inny wygląd, ponieważ odgrywa on znaczącą rolę w pierwszym akcie historii, po czym zanika w tle i pojawia się niemal jako myśl przewodnia, gdy film osiąga swoje kulminacyjne zakończenie. Co więcej, trudno oprzeć się wrażeniu, że Morfeusz jest przedstawiony jako mniej udana wersja Morfeusza Laurence’a Fishburne’a z oryginalnego Matrixa. W efekcie Abdul-Mateen II wypada jako najsłabsza postać w Matrix 4: Zmartwychwstania, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę oczywiste znaczenie Morfeusza w opowieści o Matrixie.

Jessica Henwick

Mimo wszystko najbardziej (ze wszystkich nowicjuszy w filmie) błyszczy postać Bugsa, granego przez aktorkę Jessicę Henwick, który jest młodym niebieskowłosym rewolwerowcem i kapitanem Mnemosyne. Henwick jest bardziej znana ze swoich występów w Grze o tron, Iron Fist oraz Miłości i potworach niż większość jej współpartnerów z Resurrection, ale mimo to jest silnie obecna w filmie dzięki Bugs, która pomaga Neo wyjść z jego skorupy Thomasa Andersona i łączy połączenia w akcie otwierającym. Jest silna, kompetentna i bezsprzecznie niezależna. Choć nie wątpię, że sequel „Matrix 4: Zmartwychwstania” jest w planach, pomyślałem, że była to zachwycająca postać i z chęcią zobaczyłbym, jak powstaje poboczny spin-off filmu z Bugs Henwick w roli głównej. Cholera, wolałbym obejrzeć ten film niż ten.

Pozostali członkowie obsady

Niestety, większość pozostałych członków załogi Buga na Mnemosyne, takich jak aktor Toby Onwumere (Sense8 i Empire) jako operator Sequoia, aktor Brian J. Smith (Sense8 i Treadstone) jako „Neolog” załogi o imieniu Berg, a także aktorka Eréndira Ibarra (Sense8 i Camelia La Texana) jako członek załogi Lexy, są zasadniczo wypełniaczem; pojawiają się tylko w Kiedy zostały pierwotnie ujawnione, poniekąd zorientowałem się, że tak będzie, ponieważ był to rodzaj tego samego z wieloma innymi członkami załogi z Nabuchodonozora z The Matrix.

Ze względu na fakt, że większość z nich współpracowała wcześniej z Wachowskimi przy Sense8, wydaje się, że zostali oni głównie sprowadzeni na pokład Matrix 4: Zmartwychwstania dla kilku gloryfikowanych cameosów. Jednak na dobre i na złe, te konkretne postacie są słabo rozwinięte i w większości należy je postrzegać jako mało znaczące postacie drugoplanowe w filmie. Reprezentują oni wielu członków załogi. Last but not least, Matrix 4: Zmartwychwstania zawiera kilka dodatkowych małych postaci (kilka cameos). Nie będę zdradzał kim są, więc po prostu miejcie oko na nich. Byłem trochę zaskoczony przez jednego lub dwóch z nich.

Podsumowanie

W filmie Matrix Zmartwychwstania delikatny stan umysłu Thomasa Andersona zostaje przerwany, gdy zaczyna on odkrywać, kim naprawdę jest i schodzi do króliczej nory, by tę tożsamość ożywić. Najnowszy film od reżyserki Lany Wachowski to powrót do dziwacznego uniwersum sci-fi, które po raz pierwszy przedstawiła w 1999 roku. Stworzyła czwarty odcinek, który kontynuuje podróż Neo i Trinity, gdy walczą o ochronę swojego świata przed złymi działkami w grze.

Matrix 4: Zmartwychwstania - Recenzja

Film ma kilka dobrze umieszczonych dobrych pomysłów, a aktorstwo jest ogólnie dobre. Jednak film cierpi z powodu wielu rażących wad, takich jak bardzo zagmatwany scenariusz, przeciętne sceny akcji, zgrzytające nadużywanie odniesień do treści meta, przeciętne wizualizacje, dziwne narracje / kreatywne wybory i słabe wykonanie wokół. Sam nie cieszyłem się tym filmem. Tak, miał kilka genialnych koncepcji, a gra aktorska była doskonała, ale praktycznie wszystko w tym filmie zostało potraktowane słabo i nie było tak wciągające jak pierwsze trzy filmy Matrixa.

To był jeden z długo oczekiwanych sequeli, które uznałem za najbardziej rozczarowujące, ponieważ miał możliwość przewyższenia wad poprzednich pozycji, ale zamiast tego zmarnował swoje szanse i (w większości) wypadł blado. Nie powinno więc dziwić, że stanowczo odradzam obejrzenie tego filmu, ponieważ niewiele udaje mu się wskrzesić koncepcję powrotu do serii w nowoczesnej erze kinowej. Zakończenie filmu jest, oczywiście, trochę dwuznaczne i rodzaj / rodzaj pozostawia drzwi otwarte dla potencjalnego sequela, ale biorąc pod uwagę, jak dobrze został przyjęty ten konkretny film, ten pomysł nie wydaje się być w kartach; Matrix Zmartwychwstania staje się po prostu straszne cogent coda decyzja, aby ponownie otworzyć puszkę Pandory do miernego fanfary.